Szczerze mówiąc miałam pewne obawy jak pójdzie mi bieganie kiedy nie ma przy mnie mojego głównego motywatora. Jakoś poszło :)
KINGA
Zgodnie z planem we wtorek przebiegłam 1,8km, 10minut biegu poprzedzone 3,5min szybkiego marszu na rozgrzewkę. Powinno być 5min ale cóż... miałam lekką obsuwę i skróciłam czas na rzecz większej intensywności.
Pulsometr uruchomiłam dopiero po 1,5min biegu (skleroza...), odczyt wskazuje:
Czas: 8min 35s
Kcal: 101
❤AV%: 88%
❤MAX%: 94%
In zone: 2min43s
Pewnie odczyty mogłyby być lepsze, powinnam biec wolniej i utrzymać się między 75 a 85% HR, ale co poradzę jak taka dobra muzyka w słuchawkach że nogi same szybciej biegną? Jakieś porady?
Środa zaczęła się... wcześnie. Oj wcześnie... 6:30 na siłowni i szybki trening. Dzisiaj były: pompki, wyciskanie francuskie sztangi, uginanie przedramion z supinacją hantelkami, allahy, unoszenie nóg do klatki piersiowej, plank (cienias jestem więc nawet nie napiszę ile tego było...). Jakoś poszło!
W czwartek do planu wskoczyły ważne sprawy do załatwienia więc dopiero w piątek wybiegałam swoje "powolne" 15 minut. Dalej nie mogłam sobie odpuścić i biec wolniej ale w zgodzie z moim tętnem. Sobota kompletnie wypadła z obiegu a dzisiaj... woda mineralna wybuchła mi w torbie... wszystko mokre, ciuchy, buty, mp3... Awaryjny powrót do domu i zero treningu :(
IRENA
Trening dzień po dniu nie zawsze jest złym pomysłem. Tym razem jednak pogoda już nie pozwoliła na bieg na zewnątrz. Dobrze, że jest alternatywa: siłownia. Spokojny trening zaliczony.
Ostatni trening zrobiłam dopiero w sobotę. Najpierw potrenowałam mięśnie brzucha, a potem jeszcze krótki bieg na bieżni. Od razu człowiekowi lepiej!
Treningi Ireny (3 tydzień):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz